15.09.05, 19:19
Bartek Mocarski dla mediaFM.net
Andrzej Gozdek: Każdy mały chłopiec ma plany co do swojej przyszłości. Jedni chcą być strażakiem inni policjantem, a jeszcze inni kierowcą ciężarówki. W Twoim przypadku wiedziałeś, że będziesz pracował w radiu?
Bartek Mocarski: Niewątpliwie miałem takie przeczucia. Jako mały chłopiec bardzo często bawiłem się w radio. Zapraszałem do domu swoich kolegów, razem prowadziliśmy programy, wykorzystując do tego celu magnetofon marki Kasprzak i jego antenę, która była naszym mikrofonem. Byłem notorycznym słuchaczem wszelkich list przebojów, programów rozrywkowych, miałem swoich idoli, swoje ulubione stacje radiowe i moim największym marzeniem było dostać się do radia. W żadnym innym miejscu nie chciałem tak bardzo pracować jak w radiu. Radio zawsze było dla mnie najciekawszym medium. Jego enigmatyczny charakter, ta swego rodzaju niedostępność, ciekawość tego jak wyglądają osoby w nim pracujące zawsze mnie niesamowicie fascynowały. Poza tym kochałem i kocham muzykę i chociażby, dlatego miałem takie pragnienie. Wiedziałem, że w radiu nie będę miał żadnych trudności w dostępie do swoich ulubionych artystów.
A.G.: Z tego, co dobrze pamiętam Twoją pierwsza stacją było Radio Łomża?
B. M.: Jeżeli miałbym być dokładny, to musiałbym powiedzieć, że moją pierwszą stacją było Radio BAB w Łomży. Jednak tak prawdę powiedziawszy w BAB miałem tylko niewielki epizod. Radio Łomża było moją pierwszą rozgłośnią, która wywarła na mnie ogromny wpływ. Tam stawiałem pierwsze kroki, miałem okazję zobaczyć jak wygląda radio od kuchni i sprawdzić swoje umiejętności, przekonać się czy praca w radiu jest moim przeznaczeniem. Rozwijałem się w zaskakująco szybkim tempie, a moja chęć do pracy w tym medium z dnia na dzień była coraz większa. Byłem w o tyle dobrej sytuacji, że szef Radia Łomża troskliwie się mną zaopiekował, dał mi duże pole do popisu, a tym samym duże możliwości rozwoju.
A.G.: Jak trafiłeś do Radia WAWa?
B. M.: Otrzymanie pracy w Radiu WAWa było dla mnie sporym zaskoczeniem. Czasami mam dosyć sceptyczne usposobienie w sytuacji, kiedy dążę do zrealizowania jakiegoś dużego marzenia. Na znalezieniu się w gronie pracowników Radia WAWa bardzo mi wówczas zależało. Pragnąłem skonfrontować swoje umiejętności w dużym, profesjonalnym radiu. Właściwie nie sądziłem, że uda mi się dostać do stacji mającej wymiar ponadregionalny. Ale moje demo na tyle przekonało dyrektora programowego WAWy, że szybko stałem się jej pełnoprawnym pracownikiem. Praca z bardzo doświadczonymi ludźmi sprawiała mi naprawdę dużą frajdę. Podobało mi się, że od samego początku byłem skrupulatnie oceniany, że były osoby, którym naprawdę zależało na tym, bym szedł w odpowiednim kierunku, bym stawał się coraz bardziej wartościowym prezenterem. Do tej pory jestem im za to bardzo wdzięczny.
A.G.: Po odejściu z Radia WAWa przeszedłeś do Eski Warszawa. To był dla Ciebie szok?
B.M.: Eska zawsze mi imponowała swoim niesamowitym profesjonalizmem, nowatorstwem i dynamiką rozwoju. Wobec tego nie ukrywam, że bardzo chciałem zdobywać w niej doświadczenie. Niewątpliwie byłem mile zaskoczony, kiedy okazało się, że jest mną zainteresowana, że chce mnie widzieć w gronie swoich pracowników. A ponieważ bardzo chciałem wówczas sprawdzić się w innym formacie niż miała WAWa, to tym bardziej byłem zadowolony z takiego obrotu sprawy. Wiedziałem, że mój styl prowadzenia programów jest zgodny z formatem Eski, tak więc za każdym razem kiedy siadałem za konsoletą czułem się jak ryba w wodzie. Eska zadziwiła mnie niesamowicie dużą fachowością w realizacji programu, w kreowaniu antenowego wizerunku, w zdobywaniu kontaktów z ludźmi mającymi wpływ na całokształt stacji. Poza tym w żadnej innej rozgłośni nie spotkałem się z tak dużym luzem, spontanicznością i przyjaznym usposobieniem ze strony szefostwa, czy też pracowników.
A.G.: Czym różni się „dj-owanie” w stacji totalnie regionalnej a czym w stacji ponadregionalnej?
B.M.: Stacja ponadregionalna ma przede wszystkim mniejsze możliwości w akcentowaniu lokalności. Ciężko jest skupiać się np. tylko na Warszawie w sytuacji, kiedy stacji słuchają również mieszkańcy innych miast. W takim przypadku nie jest proste prezentowanie prognozy pogody, trafficów, czy też podawanie częstotliwości itp., chociaż prezenterom np. Radia WAWa ta sztuka zwykle się udaje.
A.G.: Lepszy jest format CHR czy jednak AC?
B.M.: Zdecydowanie bardziej podoba mi się CHR. Przede wszystkim ze względu na swą permanentną świeżość, na niesamowity dynamizm. CHR pozwala na większą spontaniczność. To format, który praktycznie nie ma prawa się znudzić, bo komu nudzą się nowości. AC z kolei jest formatem, który znakomicie sprawdza się w starszej grupie odbiorców niż CHR. Też ma swój urok, ale nie jest już tak dynamiczny i dosyć często pogrąża się w stagnacji, szczególnie wtedy kiedy nie jest odpowiednio realizowany...
A.G.: Czy stacje radiowe w Polsce powinny zmierzać w tym samym kierunku, co stacje np. w Niemczech?
B.M.: Ciężko jest mi się wypowiadać na ten temat, bo nie uważam się za eksperta w zakresie prognozowania przyszłości stacji radiowych i udzielania rad. Jednak myślę, że polskie stacje już od kilku lat zmierzają w tym kierunku co stacje niemieckie. A wszystko za sprawą rosnącej w zaskakująco szybkim tempie konkurencji. Zaczynają charakteryzować się coraz większym profesjonalizmem, swobodą, coraz lepiej kreują swoje marki, mają coraz większą wprawę w docieraniu do docelowej grupy odbiorców. W Polsce brakuje mi tylko dobrze zaprogramowanego radia z muzyką techno/dance. Chyba nadal jeszcze istnieje przekonanie, że polski rynek nie jest przygotowany na pojawienie się takiego profilu. Co prawda niektóre stacje zdecydowały się go wprowadzić, ale myślę, że w dalszym ciągu nie ma na niego tak dużego popytu jak za naszą zachodnią granicą. Zdaję mi się, że to chyba nadal jeszcze kwestia naszej mentalności, naszych, nieco lepszych od Niemców, gustów muzycznych. Ale wystarczy spojrzeć na aktualne listy hitów i na te sprzed kilku lat, by stwierdzić, że sytuacja z roku na rok diametralnie się zmienia.
A.G.: Jesteś dosyć młodą osoba z dość dużym doświadczeniem. Masz jakieś plany, co do dalszej radiowej drogi?
B.M.: Planów mam dużo, ale to czy one zostaną ziszczone z pewnością w dużej mierze zależy nie tylko od moich umiejętności i doświadczenia, ale także od szczęścia.
Aktualnie nie mamy ofert pracy.
Dodaj swoją ofertęZapraszamy do współpracy. Cena dodania do katologu od 149 PLN netto.
Komentarze