22.04.10, 21:27
Mateusz Tomaszuk: Moje życie odwróciło się o 180 stopni
Rozmowa z Mateuszem Tomaszukiem, radiowcem, zdobywcą statuetki Zdobywca Eteru w kategorii „Radiowiec w sieci”.
Kuba Wajdzik: Mateuszu jesteś najmłodszym Zdobywcą Eteru w historii tego plebiscytu. Jaka była Twoja reakcja na decyzję czytelników Portalu MediaFM.net?
Mateusz Tomaszuk: Najmłodszym, jak to ładnie brzmi, prawda? Trudno mi powiedzieć jaka była reakcja czytelników i słuchaczy, ale na pewno wiem, jaka była moja. Niesamowita radość, zdziwienie i oczywiście motywacja do dalszej pracy.
KW: Definiujesz muzykę jako „swój drugi dom”. Kiedy narodziła się ta miłość?
MT: Tak naprawdę odkąd sięgam pamięcią, zawsze fascynowały mnie dźwięki. Jako dziecko słuchałem kaset w walkmanie. To były czasy! Potem był discman. Fascynacja coraz lepszą jakością dźwięku. A teraz wszystko zastępuje jeden mały ipod. Taka świadoma miłość do muzyki wypowiedziana głośno i otwarcie miała miejsce, jak miałem około 15 lat.
Tak jak stwierdziłeś, muzyka to mój drugi dom. To coś więcej niż ściany. Słuchając zapominam o przyziemnych sprawach, przemierzam ścieżki „mojego” fantastycznego świata i stwarzam własne historie o mnie i przyjaciołach, marzę, rozmyślam. Czuję się z tym bardzo dobrze, bo wiem, że zawsze tam w moim odtwarzaczu czekają moi dobrzy starzy znajomi, którzy nigdy nie zawiodą.
KW: Czujesz, że uczucie to jest odwzajemniane?
MT: Jak najbardziej! Rozumiemy się wzajemnie. Jak jest mi smutno, to wiem jaką płytę włączyć. Gdy tryskam energią, skaczę w rytm moich ulubionych kawałków.
KW: Lista Twoich ulubionych zespołów jest bardzo długa, ale skupia się wokół tzw. alternatywy. Czy któraś grupa jest Ci szczególnie bliska?
MT: Rzeczywiście nie będę wymieniał moich ulubionych zespołów, bo na pewno zabrakłoby miejsca. Tak ostatnio się zastanawiałem nad pojęciem alternatywa. Bo to takie ogólne pojęcie. Kiedy odpowiadam znajomym, że słucham indie rock/indie elektro pytają czy to jakaś indyjska muzyka. A sprawa wygląda tak, że Indie to skrót od independent czyli niezależny, a łącząc w całość to: niezależny, garażowy rock. Na pewno na liście moich ukochanych zespołów są: Massive Attack, Kasabian, Radiohead, White Lies, The Cure, Franz Ferdinand, Editors, Placebo.
KW: Radiem „zaraziłeś się” po spotkaniu z Markiem Niedźwieckim. Jak do niego doszło?
MT: Tego dnia nie zapomnę do końca życia. Prawdę mówiąc, to od tego dnia moje życie odwróciło się o 180 stopni. Dostałem obłędu na punkcie radia. A potem już było coraz gorzej. Nie mogłem żyć bez radia, nie potrafiłem bez niego funkcjonować, zresztą tak jest do dzisiaj.
Trójka co roku organizuję akcje: Pocztówka do Św. Mikołaja, która ma na celu pomoc rodzinnym domom dziecka. Trzeba tylko kupić specjalną płytę CD i dołączoną do niej kartkę pocztową, na której słuchacze piszą swoje życzenia, marzenia. Proste? Niby tak. Ale ja nie wiedziałem, co mam napisać. Mama zaproponowała mi, żebym napisał, że moim marzeniem jest współprowadzenie jednego wydania Listy Przebojów Trójki z Markiem Niedźwieckim. A nóż się uda! Myślałem, że na pewno się nie uda. Kiedy jednak usłyszałem, że wśród wylosowanych szczęśliwców znalazłem się ja, biegałem po domu, krzyczałem z radości i… byłem strasznie podniecony.
KW: Wizyta w Trójce zaowocowała tym, że wkrótce pojawiłeś się w Radiu iGol FM. Jak tam trafiłeś?
MT: Po odwiedzinach Pana Marka w Trójce, każdy kolejny dzień skłaniał mnie, żebym wreszcie zaczął robić coś w kierunku dziennikarstwa radiowego. Pomyślałem, że muszę zacząć od radia internetowego, ale czy oni mnie przyjmą? Miałem przecież 15 lat, a wymogi zazwyczaj w rozgłośniach internetowych są takie, że jak masz poniżej tej magicznej osiemnastki to spotykasz się z odpowiedzią: nie. Dziękujemy. Jest Pan jeszcze za młody.
Ale udało się szukałem, szukałem i znalazłem iGol FM. Co prawda radio targetem głównie przyciągających zapaleńców sportowych, bo to radio sportowo-muzyczne, ale wydało mi się odpowiednie ze względu na prezentowaną w nim muzykę i tak to się zaczęło. To był mój pierwszy prawdziwy warsztat radiowy. Najlepszy, bo uczyłem się na własnych błędach.
KW: Twoi rówieśnicy nie dziwią się, że bawisz się w radio, nie mając z tego póki co wymiernych korzyści finansowych?
MT: Czasem się dziwią, a czasem są pod wielkim wrażeniem. Ale każdy ma jakieś hobby, prawda? Ale fakt , mam dość oryginalne zainteresowanie. Ale co ja na to poradzę, że jak słucham muzyki, chcę się nią dzielić z innymi. Wiesz jakie to jest przyjemne uczucie, jak podczas audycji piszą do Ciebie słuchacze i pytają co to za piosenka i utwór, bo bardzo im się podoba?
KW: Radiowej Trójki słuchasz nadal. Czy ma ona miejsce na dzisiejszym rynku medialnym skoncentrowanym na komercyjnych rozgłośniach?
MT: Ostatnio niepokoję się sytuacją w Polskim Radio, a dokładniej w Trójce. Nie ukrywajmy - jest ciężko. Nieustanne zmiany dyrekcji, naciski polityczne, zmiana ramówki, zwolnienia. A czy ktoś pyta tych wiernych słuchaczy o zdanie? Nie! Na szczęście w przypadku słuchaczy Trójki jest tak i to ją właśnie wyróżnia spośród innych rozgłośni, że jest między nimi więź. Kiedy jest taka potrzeba potrafią się zorganizować, zaprotestować, postawić na swoim. A dlaczego Trójka? Bo nie boi się zróżnicowania muzycznego, nie boi się ambitnego słowa, ambitnych audycji. Bo tak na prawdę ona nie udaje, nie chce być kimś innym niż jest i nie stara się na siłę nim być.
KW: Megastacja rock to już trzecie radio, w którym pracujesz. Lubisz zmiany?
MT: No to teraz mnie postawiłeś pod ścianą, bo nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie. Tak naprawdę, kiedy zmieniasz rozgłośnię, masz taki dreszczyk emocji. Nowi słuchacze, nowi koledzy, koleżanki z radia. Chcesz wtedy pokazać, że jesteś dobry, chcesz przygarnąć do siebie słuchaczy. Kiedy człowiek stoi w miejscu i nic nie zmienia - nie rozwija się, staje się nieelastyczny. Jego życie jest takie monotonne, a ja tak po prostu nie potrafię.
KW: Jesteś zwolennikiem muzycznych portali społecznościowych?
MT: Oj tak. Bardzo je kocham, ale jest jedno „ale”. Potrzeba czasu, a właśnie z tym to już jest wielki problem. Studia, nauka, przyjaciele, radio, no i oczywiście portale społecznościowe, które są wciągające. Bez wychodzenia z domu, bez włączania radia, można samemu posurfować, poszukać zespołu, który przypadnie nam do gustu. Prawda, że to proste? A jak jeszcze poznasz znajomych z całego świata, którzy mają taki sam gust muzyczny jak ty i będziesz mógł porozmawiać z nimi na temat koncertów, festiwali to już jesteś „lucky man”.
KW: Masz 19 lat, przed Tobą wiele życiowych wyborów. Czy wśród nich znajdzie się dziennikarstwo?
MT: Jak najbardziej. Śnię i marzę o tym, ale po to też żyje człowiek, żeby miał marzenia i dążył do ich realizacji. Jeżeli teraz czyta to przypadkiem jakaś osoba z mediów, która chciałby mnie przygarnąć… Oj nie… to byłoby za piękne!
KW: Dziękuję za rozmowę.
Aktualnie nie mamy ofert pracy.
Dodaj swoją ofertęZapraszamy do współpracy. Cena dodania do katologu od 149 PLN netto.
Komentarze